Zbocza złamanych kręgosłupów – Bear Grylls „Pokonać Everest”

bear&everest

Człowiek poruszając się pieszo pokonuje 4km na godzinę, zatem w przeciągu trzech godzin powinien przejść 8848m. Trzy godziny i po sprawie. Na wysokości ośmiu tysięcy ośmiuset czterdziestu ośmiu metrów nad poziomem morza znajduje się najwyższy punkt na naszym globie. Ten punkt to Mount Everest, góra marzenie, góra piekło, twór ruchów tektonicznych, niegdyś dno oceanu, nieufny oraz dość kapryśny organizm, siedziba bogów, ambicja obdarta ze skóry.

Tysiące metrów są już za Tobą, wierzysz w swój cel pomimo problemów z oddychaniem – ignorujesz to; mała cena jaką przychodzi zapłacić za spełnienie marzeń. Ale czyżby? Bo po kilku minutach padasz martwy, a obok ciebie twoje marzenie. W 1996 roku pewien Japończyk na wysokości pięciu tysięcy dwustu metrów zaczął krztusić się krwią a jego płuca wypełnił płyn. Zmarł na atak serca. Choroba wysokościowa. Gdyby tylko odwrócił kierunek swego marszu i zaczął schodzić niżej, miałby szanse na przeżycie. Z tej wysokości zabieranie ciał ma jeszcze sens, ale w wyższych partiach góra zamienia się w cmentarzysko. „Wkrótce nastąpiło stężenie pośmiertne…ale ciało było sztywne i Szerpowie nijak nie mogli włożyć zwłok do wiklinowego kosza. Nie mając innego wyjścia wygięli je i tak długo napierali na kręgosłup, aż się złamał z przeraźliwym trzaskiem”. Trzask.

Trzask łamanego kręgosłupa był sygnałem, to Mount Everest przypomina o sobie wysyłając wiadomość: to nie jest ekspresowa wycieczka, to nieustanne ocieranie się o śmierć, bez przerw i taryfy ulgowej. Everest nie rozpieszcza, rzadko bywa miły, jest nieprzystępny, często zwodniczy. Trzy godziny i po sprawie? Trzy godziny zamieniają się w miesiące. Nie wliczając okresu przygotowawczego, są to ponad trzy miesiące pięcia się coraz wyżej, o których pisze Bear Grylls w swojej książce „Pokonać Everest”.

Na Everest nie ma mocnych, nieważne jak byś się przygotowywał, góra zawsze Cię zaskoczy i złamie wiele razy. Trzask. Mroźne wiatry, niskie temperatury i morderczy wysiłek. Ciągłe zdobywanie wyżej położonych baz, a następnie schodzenie do tych niższych raczej nie napawa optymizmem. Najlepiej się wyłączyć i zacząć funkcjonować jak maszyna. Grylls pokazuje prawdziwe oblicze zdobywania najwyższego wierzchołka na świecie, szczerze, bez owijania w bawełnę. Czytelnik uświadamia sobie, że pokonanie granicy 8848 metrów to ponadludzka praca, wymagająca zaangażowania całego zespołu, a nawet pomocy bogów. To wyprawa, która miała niskie szanse na powodzenie już na samym starcie – co podkreśla Bear. Jednak byłby one jeszcze mniejsze, gdyby nie pomoc profesorów góry – Szerpów. Grylls w 1996 roku, w wieku 23 lat, stał się najmłodszym Brytyjczykiem, który stanął na szczycie Mount Everestu.

„Pokonać Everest” jest trzymającą w napięciu historią o determinacji, o ludziach poddanych ekstremalnym warunkom, pozbawionych wygód. Dodatkowo, czytelnik dostaje kilkanaście zdjęć z archiwum autora z wyprawy na wierzchołek świata. Publikacja Gryllsa to zapis próby charakteru, rozdarcia. Bear pisze skromnie, ucząc czytelnika pokory oraz szacunku do góry, dając przy tym wiele cennych rad. Po „zakończeniu zajęć w szkółce” Brytyjczyka, odbiorca czuje się dotknięty potęgą Everestu, strażnika błękitnej planety. „Pokonać Everest” to szokująca lekcja o zwycięstwie uciekającym w ostatniej chwili.

Damian Fiedorowicz

Jedna uwaga do wpisu “Zbocza złamanych kręgosłupów – Bear Grylls „Pokonać Everest”

  1. Thanks for one’s marvelous posting! I seriously enjoyed reading it, you can be a
    great author.I will ensure that I bookmark your blog and may come back down the road.
    I want to encourage you continue your great writing, have a nice weekend!

Dodaj komentarz